Jednak zanim zabral sie za realizowanie go, postanowil ze wezmie aie jednak za odnowe dworku, 'powinienem tu obkosic ta trawe, gdzies powinna byc kosiarka'-pomyslal. Zastanawialo go dlaczego przez 300 lat nikt nie zmieszkal w domu. W ogrodzie zadomowily sie zajace i sarny z pobliskiego lasu, znalazly slabsza czesc ogrodzenia ktora po dosyc krotkim czasie zmienila sie w przejscie dla zwierzat. Czuly sie bezpiecznie. Rozejzal sie-bedzie trzeba je gdzies przeniesc, to ich dom-mowil sam do siebie. Wzial sie zaraz do pracy wyciagna ze starej komurki kosiarke, przyokazji znalaz kilka desek, gwozdzie mlotek m i stog siana. Zbil pasieke dla saren a dla zajecy domek w ktorym beda mialy salate i marchewki. Postawil je tak gdzie trawa najbardziej byla wygnieciona. Wykosil trawnik, wyczyscil fontanne i wypieli klomby. Postanowil jeszcze odmalowac dom ale zblizal sie dzien i musial sie ukryc. 'Powinienem wymyslic cos zebym mogl pracowac w dzien'-pomyslal i schowal sie w domu, zaslonil szczelnie wszystkie okna. Byl zmeczony, chcial sie polozyc, ale jego stare lozko bylo cale zakurzone. Zmienil sie w nietoperza i poszybowal wysoko, zaczepil sie za belke podtrzymujaca sufit Paula wrocila do domu cala droge kucila sie z bratem. Nie rozumial czemu nie zabila wampira. - Bo on nie jest zly - powturzyla poraz setny. Kazdy wampir jest zly, nawet ten-mowil wsciekly, kazdy w ich rodzinie potrafil zabic wampira, a ona nie-chcial poprostu uspic twoja czujnosc zeby moc wyssac z ciebie cala krew. Myslisz ze dlaczego tak zniknal?-przekonywal siostre. Moze Krystian mal racje moze ten przystoiny krwio pijca tez byl morderczym potworem ale on chcial na poczatku zeby go zabila, powiedzial jej ze jest piekna - ten nie. Byl szczery i mi zaufal tak jak chcialam ty go sploszyles. Tak zwalaj wine na mnie , zeby rodzice nie byli na ciebie zli. Po za tym skad mozesz wiedziec. To twoj pierwszy wampir-mowil udajac lepszego i bardziej doswiadczinego lowce. o co wy znow sie klocicie - zapytala matka dziewczyny wychodzac z lazienki miala rece we krwi znow zabila wampira. No bo te dziecko mialo okazje do zabicia wampira-zaczal mowic brat Pauli-a oczywiscie tego nie wyjorzystala , no i zwala teraz wine na mnie! Mowi ze go sploszylem ten wampir blagal mnie o to zebym go zabila - krzyczala - w jego oczach malowal sie smutek! Wy ich traktujecie jak zwierzyne bez uczuc! - patrzyla wsciekla na matke i brata. Bo oni nie maja uczuc!-matka podniosla na nia glos, moze nie chcacy, a moze specjalnie-dlaczego ty nie mozesz byc taka jak my? Wszyscy zabijemy ty bestie , a ty sie litujesz. W kogo ty poszlas dziecko? Moze poszlam w ojca ktory uciekl od ciebie a teraz jest mezem liszy i sa szczesliwi maja dzieci! - krzyczala z lzami w oczach - nie zamierzam zabijac jak wy! - wybiegla z domu i ruszyla w miejsce w ktore chodzila z ojcem, byl to stary zapomniany dom, stal majestatycznie na skraju lasu. Gdy dochodzila juz do tego miejsca, zauwazyla ze okna sa zasloniete, trawnik skoszony, i zrobiona zostala pasieka i.miejsce dla zajecy. 'co tu sie dzieje? Ktos w koncu zajal sie tym domem?-mowila do siebie w myslach. Pociagnela za klamke drzwi skrzypnely a ona weszla do srodka-jest tu ktos? Luc ulyszal czyjes kroki nastawil swoje nietopierze uszy i nasuchiwal - hallo? - uslyszal a jego wampirze serce stanelo to ta pogromczyni! Puscil belke i poszybowal w dol. Przyjal swoja prawdziwa postac i wyszedl z sypialni stana przy balustradzie na kladce schodowej i spojrzal w dol. Tak to byla ona! Piekna jak aniol - tak jestem - odpowiedzial na jej pytanie. To ty?-spojrzala w strone z ktorej wydobywal sie glos-ty jestes tym wampirem ktorego poznalam dzis?-mowila i podchodzila blizej. Tak ja nim jestem - ruszyl do schodow, patrzyl na nia nie pewnie nie mial pojecia czego moze tu szukac. Nie wiedzialam ze on mnie sledzi-zaczela sie tlumaczyc-nie wiedzialam ze jest, nie chcialam Cie skrzywdzic-obserwowala go i odsowala sie zkazdym jego krokiem Nic ci nie zrobie - zapewnial, patrzyl na nia swoimi czarnymi oczmi. Nie byly juz przekrwione - nie musisz mi sie tlumaczyc taki nas wampirzy los ze jestesmy lowcami i zwierzyna - zrobil ostatni krok i szedl ze schodow. Ale ja sie nie boje-mowila a serce bilo jej-skad sie tu wzieles? Zawsze przychodzilam tu z ojcem, a widze Cie pierwszy raz. Nie zagladalem tu od lat.. wiedzialem ze jako wampir nie zostane przyjety w domu i nie wracalem tu. bylem jedynym dzieckem rodzicow nie mieli komu przepisac domu i stal sie on zapomniany. To twoja posiadlosc?-patrzyla na niego jak na obrazek, niespuszczala z niego wzroku-moge tu troche zostac? Ucieklam z domu, nie chce zabijac tak jak moja rodzina- mieli dokladnie ten sam problem, nie chcieli byc mordercami. Jasne mozesz tu zostac ile chcesz - odpowiedzial z usmiechem - chce stworzyc tu dom dla potworow takich jak ja.. - ciezko bylo mu tak siebie nazywac - ktorzy nie godza sie ze swoja natura. Ty nie jestes potworem-przerwala mu-nawet siebie tak nie nazywaj. Potworami jest moja i twoja rodzina.-zaczela go pocieszac. Myslala o ojcu, zastanawiala sie gdzie on jest. Chciala zamieszkac z nim, przeciez nie mogla caly czas siedziec na glowie Luca. Usmiechna sie i stana naprzeciwko niej swiatlo z nie zamknietych drzwi padlo prosto na niego. Poczul ostry bol skory ktora czarniala pod wplywem slonecznych promieni. Dziewczyna szybko zamknela drzwi-przepraszam nie czuje przy tobie wampira i zapimnialam-mowila , bylo.jej glupio. Mogla go bardzo skrzywdzic-nic Ci nie jest?-spytala glupio. nie to.. to przejdzie zaraz jak juz zniklo slonce - powiedzial patszac na poparzona reke - zapropomowal bym ci picie lub jedzienie ale nie mam nic co moglo by ci smakowac - powiedzial smutny i usiadl na zakurzonch schodach a ona mogla mu sie wrescie lepiej przyjzeci. Nie badz smutny-usniechnela sie i przygladala mu sie bardziej niz zwykle, mogla dostrzec kazda ryse jego twarzy. Dotykala go po niej tak jak by chciala sie nauczyc go na pamiec, jakby mial zaraz zniknac na zawsze. Jego rysy twarzy byly delikatne ale meske, na brodzie pojawil sie jedodniowy ciemny zarost. Jego usta prosily sie o to by je calowac zsdzorny nosek opasowal do reszty... a oczy... piekne czarne i wciagajace niczym studnia bez dna. To wlasnie te jego oczy tak bardzo ja przyciagaly, gdy w nie spojrzala nie mogla spuscic z nich wzroku-dlaczego mi sie tak przygladasz?-spytal nagle a ona jakby nie miala jezyka stala i nic nie mowila. - przepraszam - wydusila w koncu - zamyslilam sie i tak wypadlo ze akurat patrzac na ciebie - klamala. Miala ochote sie na niego rzucic i to nie w celu wbicia mu kolka. Glupie mysli powendrowaly do tego co mial w spodniach 'opanuj sie dziewczyno' - zbesztala sie w myslach. Cos nie tak? Co sie dzieje?-chlopak dostrzegl, ze dziewczyna bije sie z myslami-chcesz porozmawiac? Ja naprawde ja nie jestem taki jak nas maluja, jestem zwyklym chlopakiem , nie pilem krwi od dawna i nie wypije jej chociaz mialo by mnie to zabic. wiesz.. - zamilkla nawet nie wiedziala jak ma na imie zreszta on tez nie znal jej - jestem Paula a ty? - zaczela nie pewnie. Zaczela rozmyslac byl blady, niemal ze przezroczysty to swiatczylo o tym ze nie klamal ze nie pil od dawna krwi. Cera wampira pijacego krew jest ceramiczna ale nie do tego stopnia. On sie zabijal bo nie chcial mordowac innych. Ja jestem Luc-odezwal sie nie smialo. Byl coraz glodniejszy. A jej krew coraz bardziej pachniala, ale wiedzial ze nie moze jej ugryzc, ze powinien jeszcze wytrzymac-powiesz ni co sie dzieje? Widze przeciez ze cos jest nie tak. Poprostu poklocilam sie z matka i bratem - usiadla obok niego co spotengowalo jeszcze bardziej jego pragnienie. Wlaczyl z wlana na tura i jak zawsze wygral. Bardzo jestes glodny?-spojrzala na niego, byla gotowa dac mu sie ugryzc. I tak nic jej tu nie trzymalo, matka uwazala ja za jakiegos odmienca, a brat nia pomiatal.-bo jesli chcesz mozesz mnie ugryzc-odgarnela wlosy nie ugryze cie - poderwal sie jak poparzony zamienil sie w niedoperza i podlecial pod sofit zlabal sie beliki i zawisna patrzyl na nia. Przepraszam nie chcialam cie zdenerwowac-bylo jej glupio, ale on musial zyc, przeciez mial swoje nowe plany do zrealizowania. Dziewczyna zakryla wlosami szyje i usiadla w kącie. nie urazilas mnie - rozlegl sie jego glos ale nietoperz nie otworzyl nawet ust. Nagle cos sie stalo, postac nietoperza i postac Lucka zaczal sie zmieniac jakby nagle popsula sie gralika spadl z chukiem na ziemie podniusl sie nie obolaly do pozycji siedzacej