51
Opowiadania / Odp: Tańec ze śmiercią
« Ostatnia wiadomość wysłana przez AniolekLuckiego dnia Wrzesień 08, 2013, 16:36:21 »Musisz cos zjesc!-krzyknela na niego-jestes juz bardzo slaby.-tlumaczyla mu , a on udawal ze jej nie slyszy. Mowil swoje, nie chcial zabijac, wolal umrzec. Nie chce pic krwi - spojrzal na swoje rece stawaly sie coraz bardziej starsze pomarszczone. Ugryz mnie-podeszla do niego i podstawila kark przed jego twarz-no gryz kurwa. Chociaz troche-krzyczala na niego, tak jakby byl dla niej kims bardzo waznym. patrzyl na nia pewnie, czul jak wysuwaja mu sie kly ugrys ja. Staral sie zadac jej jak najmniej bolu. Gdy glud minal, puscil jej szyje i schowal kly. Czul sie jak potwor byl potworem. Ona lezala na zakurzonej podlodze, a on nabieral znow sil ' jaka ona jest uparta'-pomyslal-'teraz ona umiera a ja zyje, po co?'-zadal sobie to pytanie i zaczal plakac, byl na siebie wsciekly. Przeciez tak bardzo nie chcial zabijac. Luc mial byc pierwszym wampirem Pauliny, a nie ona jego pierwsza zdobycza. Czul sie podle. Lucke usiadl na podlodze, plakal chcial umrzec. Umial zapanowac nad glodem gdy byl trzydziesto minutowym wampirem, a nie umial majac trzysta lat. Drzwi otorzyly sie. Podnisl glowe by zobaczyc kto to. To byl Eryk, nekromanta ktory go przemienil. Wampir patrzyl na niego zaskoczony.. Oderwal sie od rany mezczyzny gdy poczul ze glod mina mezczyzna usmiechna sie do niego - juz masz kontrole nad glodem choc jestes wampirem pol godziny - oznajmil i wstal pokarze ci jak zyc. Luc wyrwal sie z rak wspomnieni i spojrzal na posiadlosc to doskonale miejsce na storzenie klanu dla roznych rodziajow nieumarlych. Bedzie mogl wprowadzic wlasne zasady nie bedzie musial bac sie ze znow zostanie odtracony spowodu nie checi do zabijania. Wstal i podarzyl do domu mial plan i chcial go ziscic. Jednak zanim zabral sie za realizowanie go, postanowil ze wezmie aie jednak za odnowe dworku, 'powinienem tu obkosic ta trawe, gdzies powinna byc kosiarka'-pomyslal. Zastanawialo go dlaczego przez 300 lat nikt nie zmieszkal w domu. W ogrodzie zadomowily sie zajace i sarny z pobliskiego lasu, znalazly slabsza czesc ogrodzenia ktora po dosyc krotkim czasie zmienila sie w przejscie dla zwierzat. Czuly sie bezpiecznie. Rozejzal sie-bedzie trzeba je gdzies przeniesc, to ich dom-mowil sam do siebie. Wzial sie zaraz do pracy wyciagna ze starej komurki kosiarke, przyokazji znalaz kilka desek, gwozdzie mlotek m i stog siana. Zbil pasieke dla saren a dla zajecy domek w ktorym beda mialy salate i marchewki. Postawil je tak gdzie trawa najbardziej byla wygnieciona. Wykosil trawnik, wyczyscil fontanne i wypieli klomby. Postanowil jeszcze odmalowac dom ale zblizal sie dzien i musial sie ukryc. 'Powinienem wymyslic cos zebym mogl pracowac w dzien'-pomyslal i schowal sie w domu, zaslonil szczelnie wszystkie okna. Byl zmeczony, chcial sie polozyc, ale jego stare lozko bylo cale zakurzone. Zmienil sie w nietoperza i poszybowal wysoko, zaczepil sie za belke podtrzymujaca sufit Paula wrocila do domu cala droge kucila sie z bratem. Nie rozumial czemu nie zabila wampira. - Bo on nie jest zly - powturzyla poraz setny. Kazdy wampir jest zly, nawet ten-mowil wsciekly, kazdy w ich rodzinie potrafil zabic wampira, a ona nie-chcial poprostu uspic twoja czujnosc zeby moc wyssac z ciebie cala krew. Myslisz ze dlaczego tak zniknal?-przekonywal siostre. Moze Krystian mal racje moze ten przystoiny krwio pijca tez byl morderczym potworem ale on chcial na poczatku zeby go zabila, powiedzial jej ze jest piekna - ten nie. Byl szczery i mi zaufal tak jak chcialam ty go sploszyles. Tak zwalaj wine na mnie , zeby rodzice nie byli na ciebie zli. Po za tym skad mozesz wiedziec. To twoj pierwszy wampir-mowil udajac lepszego i bardziej doswiadczinego lowce. o co wy znow sie klocicie - zapytala matka dziewczyny wychodzac z lazienki miala rece we krwi znow zabila wampira. No bo te dziecko mialo okazje do zabicia wampira-zaczal mowic brat Pauli-a oczywiscie tego nie wyjorzystala , no i zwala teraz wine na mnie! Mowi ze go sploszylem ten wampir blagal mnie o to zebym go zabila - krzyczala - w jego oczach malowal sie smutek! Wy ich traktujecie jak zwierzyne bez uczuc! - patrzyla wsciekla na matke i brata. Bo oni nie maja uczuc!-matka podniosla na nia glos, moze nie chcacy, a moze specjalnie-dlaczego ty nie mozesz byc taka jak my? Wszyscy zabijemy ty bestie , a ty sie litujesz. W kogo ty poszlas dziecko? Moze poszlam w ojca ktory uciekl od ciebie a teraz jest mezem liszy i sa szczesliwi maja dzieci! - krzyczala z lzami w oczach - nie zamierzam zabijac jak wy! - wybiegla z domu i ruszyla w miejsce w ktore chodzila z ojcem, byl to stary zapomniany dom, stal majestatycznie na skraju lasu. Gdy dochodzila juz do tego miejsca, zauwazyla ze okna sa zasloniete, trawnik skoszony, i zrobiona zostala pasieka i.miejsce dla zajecy. 'co tu sie dzieje? Ktos w koncu zajal sie tym domem?-mowila do siebie w myslach. Pociagnela za klamke drzwi skrzypnely a ona weszla do srodka-jest tu ktos? Luc ulyszal czyjes kroki nastawil swoje nietopierze uszy i nasuchiwal - hallo? - uslyszal a jego wampirze serce stanelo to ta pogromczyni! Puscil belke i poszybowal w dol. Przyjal swoja prawdziwa postac i wyszedl z sypialni stana przy balustradzie na kladce schodowej i spojrzal w dol. Tak to byla ona! Piekna jak aniol - tak jestem - odpowiedzial na jej pytanie. To ty?-spojrzala w strone z ktorej wydobywal sie glos-ty jestes tym wampirem ktorego poznalam dzis?-mowila i podchodzila blizej. Tak ja nim jestem - ruszyl do schodow, patrzyl na nia nie pewnie nie mial pojecia czego moze tu szukac. Nie wiedzialam ze on mnie sledzi-zaczela sie tlumaczyc-nie wiedzialam ze jest, nie chcialam Cie skrzywdzic-obserwowala go i odsowala sie zkazdym jego krokiem Nic ci nie zrobie - zapewnial, patrzyl na nia swoimi czarnymi oczmi. Nie byly juz przekrwione - nie musisz mi sie tlumaczyc taki nas wampirzy los ze jestesmy lowcami i zwierzyna - zrobil ostatni krok i szedl ze schodow. Ale ja sie nie boje-mowila a serce bilo jej-skad sie tu wzieles? Zawsze przychodzilam tu z ojcem, Nie zagladalem tu od lat.. wiedzialem ze jako wampir nie zostane przyjety w domu i nie wracalem tu. bylem jedynym dzieckem rodzicow nie mieli komu przepisac domu i stal sie on zapomniany. To twoja posiadlosc?-patrzyla na niego jak na obrazek, niespuszczala z niego wzroku-moge tu troche zostac? Ucieklam z domu, nie chce zabijac tak jak moja rodzina- mieli dokladnie ten sam problem, nie chcieli byc mordercami. Jasne mozesz tu zostac ile chcesz - odpowiedzial z usmiechem - chce stworzyc tu dom dla potworow takich jak ja.. - ciezko bylo mu tak siebie nazywac - ktorzy nie godza sie ze swoja natura. Ty nie jestes potworem-przerwala mu-nawet siebie tak nie nazywaj. Potworami jest moja i twoja rodzina.-zaczela go pocieszac. Myslala o ojcu, zastanawiala sie gdzie on jest. Chciala zamieszkac z nim, Usmiechna sie i stana naprzeciwko niej swiatlo z nie zamknietych drzwi padlo prosto na niego. Poczul ostry bol skory ktora czarniala pod wplywem slonecznych promieni. Dziewczyna szybko zamknela drzwi-przepraszam nie czuje przy tobie wampira i zapimnialam-mowila , bylo.jej glupio. Mogla go bardzo skrzywdzic-nic Ci nie jest?-spytala glupio. nie to.. to przejdzie zaraz jak juz zniklo slonce - powiedzial patszac na poparzona reke - zapropomowal bym ci picie lub jedzienie ale nie mam nic co moglo by ci smakowac - powiedzial smutny i usiadl na zakurzonch schodach a ona mogla mu sie wrescie lepiej przyjzeci. przeciez nie mogla caly czas siedziec na glowie Luca.